sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 8

   Długo leżałam z zamkniętymi oczami. Nie chciałam jeszcze wstawać. Louis był wtulony w moje plecy, a jego ręce i nogi oplotły mnie mnie. Byłam przykryta po uszy. Robił się już co raz zimniej, a my byliśmy... cóż... nago, a do tego jestem strasznym zmarzluchem. W końcu delikatnie się obróciłam tak, że leżałam przy klatce piersiowej Lou.
- Dzień dobry księżniczko... - Usłyszałam cichy, zaspany głos.
- Dzień dobry... ty już nie śpisz?
- Od jakiejś godzinki. Nie miałem serca Cię budzić, tak słodko spałaś. - Mówiąc to ucałował mnie w czoło.
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, niczym mały kotek.
- Pobudkaaaaa!!! - Krzyknął Zayn. 
Odruchowo przykryłam się jeszcze bardziej. Malik stanął na przeciwko nas.
- Zayn... chwila... - Wymamrotał Lou.
- Dzwonili z pracy. Masz przyjechać. Zostawiłeś telefon w kuchni i odebrałem. - Wytłumaczył.
Louis wywrócił oczami i skinął głową, na znak, że ten może już opuścić pokoju.
    Leniwie wstaliśmy i zaczęliśmy się ubierać. Lou pożyczył mi jakąś świeżą bluzkę. Ogólnie mogłam poprosić o to Lily, byliśmy podobnych rozmiarów ale uważałam tą opcję za bardziej romantyczną. Przeszliśmy do kuchni gdzie była już Lily i Zayn z śniadaniem. Louis zjadł w pośpiechu i pojechał.
- Spoko ten twój blondasek siostra. - Stwierdził nagle Zayn.
- No ja wiem... - Rozmarzyła się Lily.
- Zostawiam was same drugie panie i idę się uczyć. - Odszedł od stołu.
- No i jak...?!! - Wybuchnęła dziewczyn.
Po prostu czekałam aż nie wytrzymie.
- No... super! - Odpowiedziałam jej z wielkim uśmiechem na twarzy.
- To był twój pierwszy... - Zapytała troszkę niepewnie.
- Tak i było cudownie. Louis był genialny, taki kochany i delikatny ale i namiętny... - Rozmarzyłam się na wspomnienia z nocy.
- Szczęścia... A czy Niall już kiedyś...?  - Spuściła wzrok.
Czuła się nieswojo mówiąc o tym.
- Nie jeszcze nie... ciągle czeka na tą jedyną i muszę ci powiedzieć, że to chyba jesteś ty. - Nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się sama do siebie, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
    Około godziny 13:00 byłam już na  Baker St. Cały czas myślałam jak noc spędził Harry. Kiedy weszłam do domu mama zasypała mnie tysiącem pytań. Przeszłyśmy razem do salonu gdzie jej wszytko opowiedziałam... no może nie z szczegółami. Poszłam wziąć prysznic i przebrać się w świeże ubrania. Wybrałam stare, przedarte już na kolanach, jeansy oraz luźną bluzkę. Postanowiłam trochę poczytać... dawno tego nie robiłam, po prostu nie miałam czasu. Z półki sięgnąłem moja ukochaną powieść: Sherlock Holmes-Pies Baskerwill'ów. Skończyłam na momencie gdzie John pisz pierwszy raport do  Sherlocka. Lektura mnie pochłonęła do końca.
- No ile Cię można wołać?!!! - Usłyszałam nagle głos mamy, który wyrwał mnie z zamyślenia.
Szybko pobiegłam do niej. Stała przy otwartych drzwiach, a za nimi był Harry. Strasznie ucieszyłam się na jego widok. Ubrałam pośpiesznie trampki wzięłam kurtkę i wyszliśmy na ulicę.
- No opowiadaj! - Zażądałam. Byłam bardzo ciekawa jak mu minęła noc.
- No to poznałem taką fajną dziewczynę, Amanda, i było fajnie.... - Cały Harry, jak on coś opowie to po prostu wiesz wszystko.
- Wow... - Wydusiłam z siebie ironicznie.
- No co jejku?... No było bardzo fajnie... ma fajny pokój i wiesz.... - Siedziałam koło niego z ogromnym uśmiechem na twarzy, a on był lekko speszony.
- No to fajnie.... u mnie też było bosko.
- Co?!! Ty i Louis?! - Wybuchnął.
- Tak... No, a ty i Amanda to na pewno książki czytaliście! - Odgryzłam się mu.
Po tych słowach uspokoił się. Chwilę szliśmy w milczeniu. Wybuchnęliśmy śmiechem. Zawsze po naszych "kłótniach" tak mieliśmy, mamy i będziemy mieć.
    Zajęliśmy miejsce na ławeczce i rozmawialiśmy o wszystkim. Dużo się śmialiśmy, oboje byliśmy w znakomitych humorach. Przeniosłam wzrok na drugą stronę ulicy. Zobaczyłam mężczyznę... tego mężczyznę! Szybko przeniosłam wzrok na Hazze.
- Chodźmy do galerii! - Zaproponowałam szybko ukrywając zdenerwowanie.
- Okay.
Wstaliśmy i nadała, dość szybkie tempu marszu. Szybko znaleźliśmy się u celu. Nie oglądałam się po drodze wstecz. Gdybym go zobaczyła,  na pewno zaczęła bym biec, a to już by było trudniej wytłumaczyć mojemu przyjacielowi. Bieg dla zdrowia? Nie uwierzyłby, dobrze wie że nie przepadam za bieganiem.
   W galerii zaczęliśmy naszą wędrówkę po sklepach. Chodziliśmy stała trasa. Omijaliśmy niektóre  sklepy, w których nasze kieszonkowe mogłoby zacząć rzewnie płakać. Kupiłam sobie zwiewna bluzkę, a Harry jakąś koszule. Pobyt tam zajął nam około dwóch godzin.
- Harry!!! - Usłyszeliśmy oboje kiedy byliśmy już przed budynkiem. Było to głos kobiecy, przepełniony entuzjazmem. Odwróciliśmy się w stronę dobiegającego dźwięku.
- Amanda! - Harry poszedł się z nią przytulić, ja podreptałam za nim.
Dziewczyna była w naszym wieku. Miała długie blond włosy sięgające pośladków. Delikatne rysy i błękitne oczy oraz idealna cera, bez jakich kol wiek defektów. Ubrana w najlepsze markowe ciuchy i perfekcyjny makijaż.
- Rachel to Amanda, Amanda to Rachel. - Przedstawił nas sobie.
Podałam jej rękę na przywitanie, na co w ogóle nie zareagowała. Poczułam się lekko nie swojo. Dziewczyna cały czas bacznie mnie obserwowała. Stałam lekko na boku ze spuszczoną głową. Umówili się na środę albo czwartek. Starałam się nie podsłuchiwać.
- Pójdę już... - Powiedziałam po cichu do Harr'ego i poszłam sobie. Skinął tyko głową. Teraz to ja czułam się odrzucona i zazdrosna. Kiedy zbliżałam się do pewnej kawiarni zauważyłam dwa machające mi punkciki w jej głębi. Niall i Lily. Weszłam do budynku i pomaszerowałam do ich stolika.  Zamówiłam siebie sałatkę i coś do picia. Opowiedziałam im o tej całej Amandzie. Niall był w szoku, że Harry się tak zachował względem mnie.
    Lily siedziała z Niallem na małej kanapie, a ja na krześle na przeciwko nich. Wyglądali razem cudownie. Niall mocno ją do siebie przytulał. Ich słodkość przepełniała całą restauracje, a śmiech Nialla cały Londyn...
- Hej! Może chciałabyś jechać razem z Lou z nami na biwak nad jezioro? Pamiętasz ten domek mojego wujka nie? - Zapytał nagle Niall.
- Tak pamiętam, oczywiście, że pamiętam! - Zaczęliśmy się śmiać.
Jak byliśmy mali jeździliśmy tam na biwaki. Jezioro, ognisko, gitary.... cudowne czasy.
- Jedziemy teraz na te pięć dni co mamy w szkole. O! Zapytamy Hazze może pojedzie z tą swoją Amandą. - Zaproponował blondas.
Bym w bardzo podekscytowany.
    Po pobycie w restauracji Niall z Lily poszli do Harr'ego. Ja postanowiłam zadzwonić do Lou. Nie odbiera...
Od: Tommo xD
Jestem w pracy. Za pół godziny mam przerwę. Czekaj koło tej budki z kebabami co ci ostatnio mówiłem xd
Poszłam w wyznaczone mi miejsce. Odkąd zmieniłam nazwę na Tommo xD, nadal zastanawiałam się czy nie zapisać go jako Diva! ale się jakoś powstrzymałam.
- Hej piękna. - Przytulił mnie na powitanie.
- Jest sprawa Lou. Chciałbyś jechać z Niallem, Lily, mną i być może Harrym i jego dziewczyną Amandą na biwak nad jezioro? - Na koniec uśmiechnęłam się szeroko.
Nie podzielał mojego entuzjazmu. Przez chwilę nic nie odpowiadał.
- Okay...  - Wyszeptał.
- Jak nie chcesz nie musisz...
- Dla Ciebie wszystko księżniczko! - Uwiesiłam się mu na szyję i szeptałam cały czas dziękuję dziękuję....  Dawno tam nie byliśmy, a teraz mogliśmy już być tam sami. Bez żadnych opiekunów... ale z policjantem... Ale nie ważne! Strasznie się cieszyłam.
    Przerwa Lou szybko minęła. Poszłam do domu. Wypadało by powiadomić o tym rodzicom i bratu.
Tata miał pewne wątpliwości ale moja mama w stu procentach chciała żebym jechała. Liam nie miał zbytnio do gadania.
     Wieczorem siedziałam przy biurko i robiłam zadanie z matmy.
Od:Lily
Wszyscy jedziemy!  :D
Już się nie mogłam doczekać czułam, że to będzie niezapomniany wypadzik.

1 komentarz:

  1. Super *-* Zostałaś nominowana do Liebster Avards :D szczegóły: http://allyouneedsislove3.blogspot.com/2015/01/liebster-avards.html

    OdpowiedzUsuń